środa, 6 maja 2015

Rozdział 20 ''Trudno jest żyć z ludźmi, bo takie trudne jest milczenie''

  Patrzyłem na salę za którą leżała ta kobieta z wypadku. Podobno wszystko poszło dobrze. Biłem się z myślami, czy mam tam wejść. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem szklane drzwi.
- Mogę?
- Tak... - Widziałem zaskoczenie dziewczyny. Chyba nie wiedziała kim jestem. - Właściwie co pan tutaj robi?
- To ja panią potrąciłem. Jest mi strasznie głupio, że tu jestem. Nie patrzyłem gdzie jadę, zamyśliłem się...
- A więc to pan... Wina leży również po mojej stronie. Od rana źle się czułam, a wtedy przy jezdni zakręciło mi się w głowie i nie spojrzałam, czy ktoś jedzie. Najważniejsze jest to, że operacja się udała i Piotruś urodził się zdrowy.
Podszedłem do tego małego i złapałem go za rączkę. Były takie malutkie i bezbronne.
- Cześć, też jestem Piotrek. - Uśmiechnąłem się i z powrotem usiadłem na krzesło obok łóżka.
- Nie złożę zeznań. Niech umorzą tą sprawę. To była wina obojga z nas.
- Naprawdę?
- Tak. - Dziewczyna chwilę milczała. - Paulina jestem.
- Piotrek. - Podałem jej rękę.
- Nie przejmuj się tym. Ze mną już w porządku, z małym zresztą też. Nie warto się tym zadręczać.
- Pójdę już. Cześć. I dziękuję!

  Wyszedłem z sali. Spojrzałem na zegarek. Cholera, na dwunastą byłem umówiony z Martyną! Kompletnie o tym zapomniałem. Jest już szesnasta, więc nawet nie będę jej się tłumaczył. Teraz to dopiero mi nie wybaczy. Przez te kilka dni bardzo ją zaniedbałem. Pogrążyłem się myślami w tym wypadku, wziąłem nawet wolne w pracy.

  Całymi dniami siedziałem przed tą salą. Chciałem tam wejść, lecz coś mnie zatrzymywało. Dziś się odważyłem. Nie obchodził mnie jakiś głupi sąd. Chodziło mi o ich zdrowie. Cieszę się, że każdy wyszedł z tego cało.

***
  Poszłam się przebrać. Byłam dziś bardzo smutna. Miałam się spotkać z Piotrkiem. Chciałam mu wybaczyć, ale teraz muszę to poważnie przemyśleć. Od tygodnia mnie zaniedbywał. Wziął urlop. Co się stało? Nigdy nie brał wolnego z jakiegoś błahego powodu.
- Martyna, cześć. - Powiedział do mnie Wiktor.
- Dzień dobry doktorze.
- Co ty taka blada jesteś?
- Jestem przeziębiona.
- Kończysz już?
- Tak.
- Poczekaj, Piotrek już jest, a zaczyna za pół godziny. Niech cię podwiezie.
Wiktor poszedł po Piotrka. Po chwili z nim przyszedł.
- Co się stało? - Zapytał.
- Martyna jest chora i źle wygląda. Możesz ją podwieźć do domu?
- Mogę.
Poszliśmy do samochodu. Usiadłam z przodu. Faktycznie nie za dobrze się czułam.
- Wyrzucisz mnie koło apteki, bo muszę iść po antybiotyki?
- Tak... Martyna?
- No?
- Przepraszam, że zapomniałem o dzisiejszym spotkaniu. Wypadło mi coś ważnego. Możemy je przełożyć na jutro?
- Ja już niczego nie chcę przekładać. - Westchnęłam cicho.
- Daj mi jeszcze jedną szansę...
- Żebyś znowu ją zmarnował? Żebyś znowu umówił się z inną? Piotrek, to nie jest na moje nerwy. Lepiej będzie, gdy się rozstaniemy.
- Ale ja nie chcę tak tego kończyć. Za dużo przeszliśmy razem, za dużo...
- Wysadź mnie tutaj. - Otworzyłam drzwi samochodu i wzięłam torebkę. - Cześć.

  Wyszłam z auta i skierowałam się w stronę apteki. Kupiłam wszystkie leki i poszłam w kierunku mieszkania. Chciało mi się płakać. Piotrek nigdy taki nie był. Od tygodnia jest jakiś nieobecny. Coś się musiało stać, ale co? Nie chcę go teraz pytać. Nie chcę się z nim rozstawać! Kocham go, ale czy chcę znów przeżywać to samo? Czy znów chcę zobaczyć go z inną? Ale może to był tylko jeden raz...

  Ciągle zadawałam sobie milion pytań. Nie wiedziałam już, co o tym myśleć. Tak bardzo chciałabym się teraz do niego przytulić i usłyszeć jego słowa, że wszystko będzie dobrze chociaż, że były one wypowiadane na wiatr.

W końcu weszłam do domu. Opadłam zmęczona na kanapę. Źle się czułam. Nie dość, że męczył mnie kaszel i katar, to jeszcze wyrzuty sumienia. Czy dobrze zrobiłam odtrącając tak Piotrka? Może stało się coś złego, a ja nawet nie daję dojść mu do słowa?

***
- Stary, co się z wami dzieje? Pokłóciliście się? - Zapytał Adam.
- Szkoda gadać. Martyna zobaczyła mnie z Renatą... Potem chciałem jej wszystko wytłumaczyć, ale ona nie miała czasu. A gdy ona miała czas, to mi go zabrakło. Wątpię już w szczęśliwe zakończenie.
- Znam trochę Martynę i wiem, że łatwo ci nie wybaczy. Ale zastanów się, czy chcesz z nią być. Ona jest inna niż wszystkie twoje poprzednie panny.
- Wiem, Adaś. - Odrzekł Piotr zakładając ratowniczą bluzę.
- Piotrek, bo... Widziałem cię kilka razy w szpitalu. Kogoś odwiedzasz?
- Tak, moją... Moją znajomą. To przez nią zapomniałem o dzisiejszym spotkaniu z Martyną. A ona jest na mnie teraz wściekła.
- A ta znajoma to tylko znajoma, czy ktoś więcej?
- Tylko koleżanka. Chodź, powiem ci coś, tylko nikomu nie mów, jasne?
- Ok. - Adam z Piotrkiem odeszli na bok. - Więc o co chodzi?
- Potrąciłem ją samochodem. Była w ciąży, ale wszystko potem się udało. Poszedłem do nich i operacja się powiodła. Paulina powiedziała, że nie złoży skargi, bo była to też jej wina, a że wszystko skończyło się dobrze, to mamy o tym zapomnieć.
- 23P zgłoś się. - Zawiadomiła centrala.
- 23P zgłaszam się.
- Zatrucie grzybami przy centrum handlowym. Jesteście potrzebni.
- Przyjąłem. - Piotrek wraz z Adamem wyszli ze stacji.

6 komentarzy:

Patrycja pisze...

Opowiadanie jak zwykle super. Ja uważam, że Piotrek powinien powiedzieć Martynie o wypadku. Może go zrozumie..., przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czekam na następne. Już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam serdecznie. Patrycja
PS. Zapraszam do mnie: www.na-sygnale-opowiadania.blog.pl

Julia pisze...

Naprawdę bardzo fajne opowiadanie! Nie mogę się doczekać następnego!
I zapraszam do mnie
nasygnale-opowiadania.blogspot.com
pozdrawiam
Julia

Anonimowy pisze...

Ale fajne ! Nie moge znieść tego ze Martynka z Piotrkiem nie gada :( zeby to jakos szybko sie skończyło ;) czekam na nexta z wielką niecierpliwością i przyjemnością ♡

Unknown pisze...

Następne dodam dopiero w niedzielę, dlatego, że jadę do Krakowa a później na wycieczkę szkolną i będę miała naprawdę mało czasu. :)

Anonimowy pisze...

Masz super pomysły :) Zapraszam cie na mojego bloga http://martynaipiotropowiadania.blog.pl/

Unknown pisze...

Piszesz wspaniałe opowiadania😊 Naprawdę jesteś bardzo utalentowana... Podziwiam twoje umiejętności. Chciałabym mieć tak dobre pomysły na opowiadania jak ty. Nie pozostało mi nic innego jak czekać do niedzieli. Miłej wycieczki😊