Stałam bezczynnie i patrzyłam się na Piotrka. Kompletnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Czułam pustkę w głowie, jakby mi ktoś zresetował pamięć.
- Piotrek... - Sama nie wiem, po co to powiedziałam. Dalej nie miałam pojęcia, jak sensownie ułożyć zdanie.
- Tak? - Zapytał oczami pełnymi nadziei.
- Nie mam teraz głowy do rozmawiania na ten temat.
- To kiedy?
- Nie wiem. - Powiedziałam i odeszłam w stronę dyspozytorni. Czułam, że Piotr nadal tam stoi.
*Piotrek*
Cholera, wiem, że Martyna teraz łatwo mi nie wybaczy. Po kilku minutach odszedłem w stronę karetek. Było mi smutno, ale zarazem byłem na siebie wściekły. Chciałem teraz o tym zapomnieć, odrywając się od rzeczywistości.
Usiadłem na fotelu w pojeździe. Nawet nie zauważyłem, kiedy dosiadła się Renata. Jeszcze jej tu brakowało.
- Cześć.
- Cześć. - Odpowiedziałem obojętnym głosem bawiąc się kluczami.
- Co taki smutny jesteś? Pokłóciliście się z Martyną?
- No... Zgadnij przez kogo.
- Na pewno nie przeze mnie. - Dziewczyna najwyraźniej świetnie się bawiła.
- Rozmawiałem już z nią dwa razy, ale ciągle nie mogę jej tego wytłumaczyć. Martyna się upiera, tłumacząc, że nie ma do tego głowy. Z resztą ja już nie wiem, co mam jej mówić.
- Może dziś się rozluźnisz, co?
- W jakim sensie? - Zapytałem zdziwiony.
- Mam dwa bilety do kina. Koleżance coś nagle wypadło.
- I ja mam zastąpić ci koleżankę?
- Jeśli byś mógł.
- Pomyślę. - Odrzekłem i wstałem z fotela.
***
Zobaczyłem, że Martyna idzie w stronę wyjścia. Szybko ją dogoniłem i mocno chwyciłem za rękę, lecz ona ją wyszarpnęła.
- Wysłuchaj mnie w końcu.
- Teraz nie mogę, spieszę się. Aha, i tutaj masz klucze do domu.
- Co?!
- Klucze do mieszkania. Zostanę jak na razie w swoim.
- Czy to znaczy, że...
- Piotrek, nie wiem, co to znaczy. Wiem tylko, że teraz to nie ma sensu. - Odpowiedziała ze łzami w oczach i poszła.
Stałem w miejscu i patrzyłem na oddalającą się Martynę. Byłem zdenerwowany, ale na siebie, czy na nią?
Poczułem zimne dłonie na karku.
- Przykro mi. - Powiedziała Renata.
- Kino jest ciągle aktualne? - Nie panowałem nad tym, co mówiłem. Jakby ktoś mną sterował. Nie mam pojęcia, co chciałem udowodnić Martynie... Że nie wie co traci?
- Aktualne. Idziemy?
- Tak.
Skierowaliśmy się w stronę bazy i poszliśmy do kina. Po seansie udaliśmy się do jakiegoś baru, a potem do niej. Potem jakby urwał mi się film.
***
Czułem, że ktoś się we mnie wpatruje. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem Renatę. Co?! Przetarłem je jeszcze raz. Znów ten widok. Nie wiedziałem, co ja z nią robię w jednym łóżku.
- Co tu się wczoraj stało?
- Nie pamiętasz? - Zapytała uśmiechnięta.
- Nie. - Powiedziałem i szybko wstałem. Ubrałem się i wybiegłem.
Jeździłem bez sensu po mieście, które było dziś nadzwyczaj puste. Żadnych samochodów, ludzi. Spojrzałem na zegarek. Była dopiero szósta. W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli. Co ja zrobiłem Martynie? Przecież ją kocham. Jednak po tym, co jej zrobiłem... Gdyby ona się o tym dowiedziała...
Nagle poczułem silne uderzenie czegoś ciężkiego o maskę samochodu. Cholera jasna! Potrąciłem człowieka przez moją nieuwagę! Szybko wysiałem z samochodu i podbiegłem do kobiety. Jakby tego wszystkiego było mało... Dziewczyna była w zaawansowanej ciąży!
- Halo, słyszy mnie pani?
- Jak pan jeździ? - Usłyszałem ciche i bezbronne pytanie.
- Przepraszam, ale to nie jest teraz ważne. Proszę nie zasypiać! Ja szybko zadzwonię po karetkę.
Wykręciłem numer do pogotowia. Za dwie minuty powinno być. Spojrzałem na kobietę. Straciła przytomność. Wiedziałem, że liczy się teraz każda minuta. Sprawdziłem tętno, popatrzyłem, czy oddycha. Nic z tego. Pomimo mojego doświadczenia nie umiałem jej pomóc. Na szczęście przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala.
***
Stałem sam na pustej drodze. Powiedziałem ratownikom, że dojadę do szpitala. Samochodowi nic się nie stało. Wsiadłem w niego i pojechałem.
Po chwili byłem na miejscu. Wszedłem na OIOM. Widziałem, że za zamkniętymi drzwiami trwa walka o jej życie. O ich życie.
Usiadłem na krześle i schowałem głowę w dłonie. Ciągle zadawałem sobie pytanie, dlaczego? Dlaczego akurat mi musi się to wszystko przytrafiać? Za tą ścianą może się dziać wszystko. Czy oni w ogóle żyją? A może któreś z nich... Nie, nie mogę dopuszczać do siebie takich myśli. Gdybym wtedy nie był pochłonięty myślami to by do tego nie doszło!
Dopiero teraz dotarło do mnie, co musiała czuć Martyna na tamtym wypadku. Co się działo w jej głowie po śmierci dziecka?
Myślenie przerwały mi głośne i zaniepokojone głosy dobiegające z sali naprzeciwko. Drzwi się otworzyły... Wybiegli lekarze i pielęgniarki z kobietą na noszach.
- Panie doktorze, trzeba z nią jak najszybciej jechać na salę operacyjną! W przeciwnym razie ona i dziecko umrą w czasie kilku minut!
Wszyscy pobiegli z dziewczyną i schowali się za zakrętem. Czy to, co ja usłyszałem było prawdą? Oni nie mogą dopuścić do jej śmierci...
4 komentarze:
Tylko mi nie mów ze Piotrk zdradził Martynke!? Mam nadzieje ze Renata tylko udaje ze było cos między nimi !!?? Martyna mu tego nie wybaczy :( Żeby to sie dobrze skończyło :) A co do opowiadania to super ze dzis dodalas, caly czas na nie czekalam ;) bardzo fajne, tylko atmosfera jak w serialu ( Renata ! ) czekam na nexta, mam nadzieję ze bedzie niedługo ! ;)
Pewnie niedługo dodam. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale byłam chora do tego nasiliła mi się alergia i nie za dobrze się czułam.
A następne opowiadanie będzie jakoś pod koniec tygodnia :)
Fajne
Jednym słowem wspaniałe. Nic dodać nic ująć.
Prześlij komentarz