Weszłam do stacji i usłyszałam krzyki.
- Jeśli masz z tym problem, to możesz iść. Droga wolna! - Mówił Wiktor. Renata z łzami w oczach wybiegła ze stacji lecz w drodze do drzwi spojrzała się na mnie.
- To wszystko przez ciebie. - Powiedziała i wyszła. Stałam w jednym miejscu i patrzyłam się ciągle w ten sam punkt.
- Cholera jasna, teraz będę musiał szukać ratownika na jej miejsce.
- Doktorze co się właściwie stało? - Zapytałam.
- Pewnie wiesz o wszystkim... Renata ma problem z zaakceptowaniem twojego związku z Piotrkiem. Wiesz, jak ona go traktuje. - Westchnął. Nie wiedziałam, jak mam się zachować.
- Tak, wiem. Ona ciągle myśli, że coś z tego wyniknie. Nie może zrozumieć tego, że jesteśmy razem. Wydaje mi się, że Renata... Czuje do niego coś więcej niż przyjaźń.
- Martyna nie martw się. Piotr poza tobą świata nie widzi. Nawet nie wiesz, jak on się zmienił gdy cię poznał. Gdy go zatrudniałem to był takim lekkoduchem. Teraz jest zupełnie inaczej. - Lekko się uśmiechnęłam i poszłam do szatni.
Gdy zakładałam koszulkę zaczęłam zastanawiać się nad sensem słów Renaty. ''To wszystko przez ciebie''. O co jej mogło chodzić? Sama nie wiem. W sumie to dobrze, że już tu nie pracuje. Mam jednak złe przeczucie. Myślę, że nas jeszcze nie zostawi w spokoju. Zerknęłam na swój palec. Miałam na nim piękny pierścionek zaręczynowy. Byłam taka szczęśliwa.
Nagle ktoś zasłonił mi oczy i mnie pocałował.
- Cześć Piotruś. - Powiedziałam.
- Cześć kochanie. Jak ci mija dyżur?
- Właściwie to go jeszcze nie zaczęłam. Wiesz, że Renata już tu nie pracuje?
- Jak to?
- Pokłóciła się z Wiktorem. Słyszałam wszystko. Powiedział jej, że może iść... I poszła.
- Może to i dobrze. - Piotrek mnie przytulił. - Pojedziemy po pracy do mojej mamy? Muszę się jej pochwalić, że jestem zaręczony.
- Pewnie.
***
- No to opowiadajcie, co tam u was. - Powiedziała Krystyna.
- Mamo, musimy ci coś powiedzieć. - Zaczął Piotr. - Zaręczyliśmy się.
- No to cudownie! Kiedy ślub? - Zapytała podekscytowana kobieta.
- Właściwie to nie mamy jeszcze ustalonej daty. Nie chcemy się spieszyć.
- Jasne, rozumiem was. A może zostalibyście na noc?
- Nie, musimy zaraz się zbierać. Mamy jeszcze trochę spraw do załatwienia.
Po chwili para wyszła z domu Krystyny. Pół godziny później byli już w domu. Martyna sprawdziła skrzynkę.
- Piotrek, coś do ciebie. - Przekazała chłopakowi kopertę.
- Później zobaczę.
- A może to coś ważnego?
- Martynka, godzina w tą czy w tą mnie nie zbawi.
- Jak uważasz. - Kobieta położyła list na szafce w przedpokoju i poszła do łazienki się wykąpać.
*Piotr*
Gdy Martyna wyszła, sięgnąłem po list. Spodziewałem się, że napisała Renata. Po tej całej akcji bała się do mnie zadzwonić. Nie chciałem czytać go przy Martynie, żeby jej nie martwić.
Z trudem otworzyłem kopertę. Wyjąłem z niej kartkę.
''Piotrek...
Tak mi przykro, że musiałam odejść, lecz nie było innego wyjścia. Miałam dość tej sytuacji, że gdy ciągle się staram to ty mnie odtrącasz. Nie chcę nic od Martyny, ale najpierw dajesz mi nadzieje, zostajesz u mnie na noc, całujesz mnie, a potem tak po prostu sobie wyjeżdżasz. Nie wyobrażasz sobie, jak ja się muszę czuć? Każdy myśli, że to ja jestem ta zła, ale tak nie jest! Czy to takie dziwne, że się zakochałam i chcę walczyć o to uczucie?
Nie chciałam żeby tak wyszło. Teraz wyjeżdżam. Przepraszam za wszystko i życzę Ci szczęśliwego życia z Martyną.
Renata''
Gdy to przeczytałem, upuściłem kartkę na podłogę. W tym liście było tak niewiele, lecz zorientowałem się jaki ból sprawiało to wszystko Renacie. Sięgnąłem go z ziemi i włożyłem do kieszeni od kurtki. Miałem ogromną gulę w w gardle.
- Piotruś, co tak stoisz? - Zapytała Martyna owinięta w ręcznik.
- Tak jakoś... - Odrzekłem i przytuliłem ją do siebie. - Wiesz, że cię kocham?
- Wiem. Ja ciebie też. - Uśmiechnęła się do mnie. - Pójdę się położyć. Jestem już zmęczona.
- Pójdę z tobą. - Razem udaliśmy się do sypialni. Martyna zasnęła momentalnie, lecz ja ciągle myślałem o tym liście...
Opowiadanie na temat serialu ''Na Sygnale'', skupiający się głównie na Martynie i Piotrku. Zapraszam do czytania :)
czwartek, 18 czerwca 2015
środa, 3 czerwca 2015
Rozdział 22 ''Nim zagrzmisz, najpierw zabłyśnij''
Przeglądała się w lustrze, gdy nagle ktoś złapał ją za biodra. Odwróciła lekko głowę.
- Pięknie wyglądasz. - Powiedział Piotrek całując ją w szyję.
- Dziękuję, ty też nie najgorzej.
- No wiesz co... Idziemy?
-Jasne.
Martyna sięgnęła torebkę i razem z Piotrem wyszłam z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali w stronę kościoła.
Gdy wysiedli spostrzegli już małą grupkę ludzi stojących na schodach.
- Przepraszam, nie ma tu Pauliny? - Zapytała kobieta.
- Jesteście rodzicami chrzestnymi?
- Tak.
- Musicie iść do środka podpisać dokumenty. - Para skierowała się do kościoła.
Po chrzcie wszyscy zaproszeni goście pojechali do domu Pauliny. Tam odbyła się mała uroczystość. Po godzinie Piotrek i Martyna musieli jechać, gdyż mieli dziś dyżur.
*Piotr*
Jedziemy właśnie do pracy. Dziś będzie niezwykły dzień. Martyna jeszcze nic o tym nie wie. Chcę się jej oświadczyć. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem. W sumie dobrze, że mam na sobie garnitur...
Weszliśmy do stacji, gdzie czekali już pozostali pracownicy. Uśmiechnęli się na mój widok, za to Martyna zrobiła dziwną minę. Poszła się przebrać, a ja zostałem.
- Masz pierścionek? - Zapytał Adam. Zacząłem szukać po kieszeniach pudełka. - Cholera, Piotrek nie mów, że zapomniałeś!
- Dałeś się nabrać... - Powiedziałem i pokazałem chłopakowi czerwony pakunek.
- To jak robimy? Może pójdę zagadać Martynę?
- Idź. - Odrzekłem.
Wiktor wyciągnął białe balony. Wszyscy zaczęliśmy je nadmuchiwać. Po tym powiesiliśmy je w różnych miejscach. Z szatni wyszła Martyna i Adaś.
- Co tu się stało? Ktoś ma urodziny? - Zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Martynka... - Uklęknąłem przed nią. - Zostaniesz moją żoną?
- Co? - Zaśmiała się. - Piotruś... Pewnie, że tak!
Wsunąłem na jej palec złoty pierścionek. Ta rzuciła się na mnie. Pocałowałem ją.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałem uśmiechnięty.
***
Założyłem kurtkę, gdy podeszła do mnie Renata.
- Gratuluję. - Powiedziała.
- Dziękuję.
- Piotrek, powiedz mi szczerze. Kochasz ją?
- Co to za pytanie? Jasne, że tak.
- Pytam się, bo jeszcze niedawno byliście pokłóceni. A o tej naszej wspólnej nocy nie wspomnę... - W tym momencie usłyszałem znajome mi chrząknięcie. Martyna.
- Dobrze, że to usłyszałaś. Chcę żebyś wiedziała o przeszłości twojego narzeczonego. - Renata podkreśliła ostatnie słowo.
- Myślisz, że nie wiedziałam? - Spytała. - Jeżeli chodzi ci o to, by nas skłócić, to na pewno ci się nie uda.
Kobieta zdenerwowana wyszła z szatni. Zostałem sam na sam z Martyną. Wiedziałem, że nie unikniemy tej rozmowy.
- Chyba musisz mi coś wytłumaczyć. - Powiedziała stanowczo.
- Kochanie, wtedy gdy powiedziałaś, że z nami koniec... Byłem załamany. Nie wiem, co mną kierowało, Renata zaprosiła mnie na drinka, a potem... Potem urwał mi się film. Rano, gdy zorientowałem się, co się stało to od razu uciekłem. Jechałem i wtedy zdarzył się ten wypadek. Martyna, ja... - Kobieta przerwała mi pocałunkiem.
- Wierzę ci. Tylko więcej mi tego nie rób, jasne?
- Oczywiście. - Odrzekłem trzymając ją w pasie. - Idziemy? - Martyna odpowiedziała skinięciem głowy.
***
Patrzyłam na swój palec. Widniał na nim piękny złoty pierścionek. Zawsze o takim marzyłam. Gdy oświadczył mi się Rafał również czułam szczęście, ale całkiem inne. Uśmiechałam się do samej siebie, bo Piotrek poszedł wziąć prysznic.
Gdy przyszłam do tej pracy, to nigdy bym nie pomyślała, że będę przyszłą żoną Piotra. Traktowałam go trochę pobłażliwie, lecz kiedy zorientowałam się, że tak się o mnie troszczy to coś do niego poczułam. Z każdym dniem było coraz lepiej, aż do czasu... Wypadku. Już się z tego na szczęście otrząsnęłam. Od tamtego zdarzenia minął już rok.
Myślenie przerwał mi Piotrek, który wyszedł z łazienki. Podszedł do mnie i usiadł na krześle obok.
- Martynka, powinniśmy pomyśleć nad świętami. - No tak, zapomniałam. Boże Narodzenie jest już za dwa tygodnie.
- Może my zorganizujemy? Zaprosimy moich rodziców, twoją mamę i rodzeństwo. Co o tym sądzisz?
- Okej. - Odpowiedział i wziął mnie na kolana. - Cieszę się, że się zgodziłaś.
- Ja też. - Uśmiechnęłam się do Piotrka, który mnie pocałował. - Ale obiecaj mi, że nigdy już nie zrobisz tego, co...
- Chodzi ci o Renatę?
- Tak...
- Obiecuję. Kocham cię Martynka.
- Ja ciebie też. - Wstałam z jego kolan i skierowałam się do łazienki.
- Pięknie wyglądasz. - Powiedział Piotrek całując ją w szyję.
- Dziękuję, ty też nie najgorzej.
- No wiesz co... Idziemy?
-Jasne.
Martyna sięgnęła torebkę i razem z Piotrem wyszłam z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali w stronę kościoła.
Gdy wysiedli spostrzegli już małą grupkę ludzi stojących na schodach.
- Przepraszam, nie ma tu Pauliny? - Zapytała kobieta.
- Jesteście rodzicami chrzestnymi?
- Tak.
- Musicie iść do środka podpisać dokumenty. - Para skierowała się do kościoła.
Po chrzcie wszyscy zaproszeni goście pojechali do domu Pauliny. Tam odbyła się mała uroczystość. Po godzinie Piotrek i Martyna musieli jechać, gdyż mieli dziś dyżur.
*Piotr*
Jedziemy właśnie do pracy. Dziś będzie niezwykły dzień. Martyna jeszcze nic o tym nie wie. Chcę się jej oświadczyć. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem. W sumie dobrze, że mam na sobie garnitur...
Weszliśmy do stacji, gdzie czekali już pozostali pracownicy. Uśmiechnęli się na mój widok, za to Martyna zrobiła dziwną minę. Poszła się przebrać, a ja zostałem.
- Masz pierścionek? - Zapytał Adam. Zacząłem szukać po kieszeniach pudełka. - Cholera, Piotrek nie mów, że zapomniałeś!
- Dałeś się nabrać... - Powiedziałem i pokazałem chłopakowi czerwony pakunek.
- To jak robimy? Może pójdę zagadać Martynę?
- Idź. - Odrzekłem.
Wiktor wyciągnął białe balony. Wszyscy zaczęliśmy je nadmuchiwać. Po tym powiesiliśmy je w różnych miejscach. Z szatni wyszła Martyna i Adaś.
- Co tu się stało? Ktoś ma urodziny? - Zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Martynka... - Uklęknąłem przed nią. - Zostaniesz moją żoną?
- Co? - Zaśmiała się. - Piotruś... Pewnie, że tak!
Wsunąłem na jej palec złoty pierścionek. Ta rzuciła się na mnie. Pocałowałem ją.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałem uśmiechnięty.
***
Założyłem kurtkę, gdy podeszła do mnie Renata.
- Gratuluję. - Powiedziała.
- Dziękuję.
- Piotrek, powiedz mi szczerze. Kochasz ją?
- Co to za pytanie? Jasne, że tak.
- Pytam się, bo jeszcze niedawno byliście pokłóceni. A o tej naszej wspólnej nocy nie wspomnę... - W tym momencie usłyszałem znajome mi chrząknięcie. Martyna.
- Dobrze, że to usłyszałaś. Chcę żebyś wiedziała o przeszłości twojego narzeczonego. - Renata podkreśliła ostatnie słowo.
- Myślisz, że nie wiedziałam? - Spytała. - Jeżeli chodzi ci o to, by nas skłócić, to na pewno ci się nie uda.
Kobieta zdenerwowana wyszła z szatni. Zostałem sam na sam z Martyną. Wiedziałem, że nie unikniemy tej rozmowy.
- Chyba musisz mi coś wytłumaczyć. - Powiedziała stanowczo.
- Kochanie, wtedy gdy powiedziałaś, że z nami koniec... Byłem załamany. Nie wiem, co mną kierowało, Renata zaprosiła mnie na drinka, a potem... Potem urwał mi się film. Rano, gdy zorientowałem się, co się stało to od razu uciekłem. Jechałem i wtedy zdarzył się ten wypadek. Martyna, ja... - Kobieta przerwała mi pocałunkiem.
- Wierzę ci. Tylko więcej mi tego nie rób, jasne?
- Oczywiście. - Odrzekłem trzymając ją w pasie. - Idziemy? - Martyna odpowiedziała skinięciem głowy.
***
Patrzyłam na swój palec. Widniał na nim piękny złoty pierścionek. Zawsze o takim marzyłam. Gdy oświadczył mi się Rafał również czułam szczęście, ale całkiem inne. Uśmiechałam się do samej siebie, bo Piotrek poszedł wziąć prysznic.
Gdy przyszłam do tej pracy, to nigdy bym nie pomyślała, że będę przyszłą żoną Piotra. Traktowałam go trochę pobłażliwie, lecz kiedy zorientowałam się, że tak się o mnie troszczy to coś do niego poczułam. Z każdym dniem było coraz lepiej, aż do czasu... Wypadku. Już się z tego na szczęście otrząsnęłam. Od tamtego zdarzenia minął już rok.
Myślenie przerwał mi Piotrek, który wyszedł z łazienki. Podszedł do mnie i usiadł na krześle obok.
- Martynka, powinniśmy pomyśleć nad świętami. - No tak, zapomniałam. Boże Narodzenie jest już za dwa tygodnie.
- Może my zorganizujemy? Zaprosimy moich rodziców, twoją mamę i rodzeństwo. Co o tym sądzisz?
- Okej. - Odpowiedział i wziął mnie na kolana. - Cieszę się, że się zgodziłaś.
- Ja też. - Uśmiechnęłam się do Piotrka, który mnie pocałował. - Ale obiecaj mi, że nigdy już nie zrobisz tego, co...
- Chodzi ci o Renatę?
- Tak...
- Obiecuję. Kocham cię Martynka.
- Ja ciebie też. - Wstałam z jego kolan i skierowałam się do łazienki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)