czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 23 ''Jest wielu ludzi, ale tra­fić na człowieka, to rzadkość''

  Weszłam do stacji i usłyszałam krzyki.
- Jeśli masz z tym problem, to możesz iść. Droga wolna! - Mówił Wiktor. Renata z łzami w oczach wybiegła ze stacji lecz w drodze do drzwi spojrzała się na mnie.
- To wszystko przez ciebie. - Powiedziała i wyszła. Stałam w jednym miejscu i patrzyłam się ciągle w ten sam punkt.
- Cholera jasna, teraz będę musiał szukać ratownika na jej miejsce. 
- Doktorze co się właściwie stało? - Zapytałam.
- Pewnie wiesz o wszystkim... Renata ma problem z zaakceptowaniem twojego związku z Piotrkiem. Wiesz, jak ona go traktuje. - Westchnął. Nie wiedziałam, jak mam się zachować.
- Tak, wiem. Ona ciągle myśli, że coś z tego wyniknie. Nie może zrozumieć tego, że jesteśmy razem. Wydaje mi się, że Renata... Czuje do niego coś więcej niż przyjaźń.
- Martyna nie martw się. Piotr poza tobą świata nie widzi. Nawet nie wiesz, jak on się zmienił gdy cię poznał. Gdy go zatrudniałem to był takim lekkoduchem. Teraz jest zupełnie inaczej. - Lekko się uśmiechnęłam i poszłam do szatni.

  Gdy zakładałam koszulkę zaczęłam zastanawiać się nad sensem słów Renaty. ''To wszystko przez ciebie''. O co jej mogło chodzić? Sama nie wiem. W sumie to dobrze, że już tu nie pracuje. Mam jednak złe przeczucie. Myślę, że nas jeszcze nie zostawi w spokoju. Zerknęłam na swój palec. Miałam na nim piękny pierścionek zaręczynowy. Byłam taka szczęśliwa. 
  Nagle ktoś zasłonił mi oczy i mnie pocałował.
- Cześć Piotruś. - Powiedziałam.
- Cześć kochanie. Jak ci mija dyżur?
- Właściwie to go jeszcze nie zaczęłam. Wiesz, że Renata już tu nie pracuje?
- Jak to?
- Pokłóciła się z Wiktorem. Słyszałam wszystko. Powiedział jej, że może iść... I poszła.
- Może to i dobrze. - Piotrek mnie przytulił. - Pojedziemy po pracy do mojej mamy? Muszę się jej pochwalić, że jestem zaręczony.
- Pewnie.

***
- No to opowiadajcie, co tam u was. - Powiedziała Krystyna.
- Mamo, musimy ci coś powiedzieć. - Zaczął Piotr. - Zaręczyliśmy się.
- No to cudownie! Kiedy ślub? - Zapytała podekscytowana kobieta.
- Właściwie to nie mamy jeszcze ustalonej daty. Nie chcemy się spieszyć. 
- Jasne, rozumiem was. A może zostalibyście na noc?
- Nie, musimy zaraz się zbierać. Mamy jeszcze trochę spraw do załatwienia.

  Po chwili para wyszła z domu Krystyny. Pół godziny później byli już w domu. Martyna sprawdziła skrzynkę.
- Piotrek, coś do ciebie. - Przekazała chłopakowi kopertę.
- Później zobaczę.
- A może to coś ważnego?
- Martynka, godzina w tą czy w tą mnie nie zbawi.
- Jak uważasz. - Kobieta położyła  list na szafce w przedpokoju i poszła do łazienki się wykąpać.

*Piotr*
  Gdy Martyna wyszła, sięgnąłem po list. Spodziewałem się, że napisała Renata. Po tej całej akcji bała się do mnie zadzwonić. Nie chciałem czytać go przy Martynie, żeby jej nie martwić.
  Z trudem otworzyłem kopertę. Wyjąłem z niej kartkę.
''Piotrek...
Tak mi przykro, że musiałam odejść, lecz nie było innego wyjścia. Miałam dość tej sytuacji, że gdy ciągle się staram to ty mnie odtrącasz. Nie chcę nic od Martyny, ale najpierw dajesz mi nadzieje, zostajesz u mnie na noc, całujesz mnie, a potem tak po prostu sobie wyjeżdżasz. Nie wyobrażasz sobie, jak ja się muszę czuć? Każdy myśli, że to ja jestem ta zła, ale tak nie jest! Czy to takie dziwne, że się zakochałam i chcę walczyć o to uczucie?
Nie chciałam żeby tak wyszło. Teraz wyjeżdżam. Przepraszam za wszystko i życzę Ci szczęśliwego życia z Martyną.
                                                                                   Renata''

  Gdy to przeczytałem, upuściłem kartkę na podłogę. W tym liście było tak niewiele, lecz zorientowałem się jaki ból sprawiało to wszystko Renacie. Sięgnąłem go z ziemi i włożyłem do kieszeni od kurtki. Miałem ogromną gulę w w gardle. 
- Piotruś, co tak stoisz? - Zapytała Martyna owinięta w ręcznik.
- Tak jakoś... - Odrzekłem i przytuliłem ją do siebie. - Wiesz, że cię kocham?
- Wiem. Ja ciebie też. - Uśmiechnęła się do mnie. - Pójdę się położyć. Jestem już zmęczona.
- Pójdę z tobą. - Razem udaliśmy się do sypialni. Martyna zasnęła momentalnie, lecz ja ciągle myślałem o tym liście...

3 komentarze:

Pompon pisze...

Super opowiadanie.mam wielka nadzieje, że już niedługo pojawi się kolejna część.

Unknown pisze...

Tak, niedługo się pojawi. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale mam teraz wystawianie ocen i nie miałam czasu :)

Anonimowy pisze...

Super super i jeszcze raz super!!! Kiedy NEXT??? Mam nadzieje że będzie szybko. ..
pozdrawiam Nika