środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 22 ''Nim zagrzmisz, najpierw zabłyśnij''

  Przeglądała się w lustrze, gdy nagle ktoś złapał ją za biodra. Odwróciła lekko głowę. 
- Pięknie wyglądasz. - Powiedział Piotrek całując ją w szyję.
- Dziękuję, ty też nie najgorzej.
- No wiesz co... Idziemy?
-Jasne.
Martyna sięgnęła torebkę i razem z Piotrem wyszłam z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali w stronę kościoła.
  
  Gdy wysiedli spostrzegli już małą grupkę ludzi stojących na schodach.
- Przepraszam, nie ma tu Pauliny? - Zapytała kobieta.
- Jesteście rodzicami chrzestnymi?
- Tak. 
- Musicie iść do środka podpisać dokumenty. - Para skierowała się do kościoła.

  Po chrzcie wszyscy zaproszeni goście pojechali do domu Pauliny. Tam odbyła się mała uroczystość. Po godzinie Piotrek i Martyna musieli jechać, gdyż mieli dziś dyżur.


*Piotr*
  Jedziemy właśnie do pracy. Dziś będzie niezwykły dzień. Martyna jeszcze nic o tym nie wie. Chcę się jej oświadczyć. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem. W sumie dobrze, że mam na sobie garnitur...
  Weszliśmy do stacji, gdzie czekali już pozostali pracownicy. Uśmiechnęli się na mój widok, za to Martyna zrobiła dziwną minę. Poszła się przebrać, a ja zostałem.
- Masz pierścionek? - Zapytał Adam. Zacząłem szukać po kieszeniach pudełka. - Cholera, Piotrek nie mów, że zapomniałeś!
- Dałeś się nabrać... - Powiedziałem i pokazałem chłopakowi czerwony pakunek.
- To jak robimy? Może pójdę zagadać Martynę?
- Idź. - Odrzekłem.
  Wiktor wyciągnął białe balony. Wszyscy zaczęliśmy je nadmuchiwać. Po tym powiesiliśmy je w różnych miejscach. Z szatni wyszła Martyna i Adaś.
- Co tu się stało? Ktoś ma urodziny? - Zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Martynka... - Uklęknąłem przed nią. - Zostaniesz moją żoną?
- Co? - Zaśmiała się. -  Piotruś... Pewnie, że tak!

  Wsunąłem na jej palec złoty pierścionek. Ta rzuciła się na mnie. Pocałowałem ją.

- Kocham cię. 
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałem uśmiechnięty.

***
  Założyłem kurtkę, gdy podeszła do mnie Renata.
- Gratuluję. - Powiedziała.
- Dziękuję.
- Piotrek, powiedz mi szczerze. Kochasz ją?
- Co to za pytanie? Jasne, że tak.
- Pytam się, bo jeszcze niedawno byliście pokłóceni. A o tej naszej wspólnej nocy nie wspomnę... - W  tym momencie usłyszałem znajome mi chrząknięcie. Martyna.
- Dobrze, że to usłyszałaś. Chcę żebyś wiedziała o przeszłości twojego narzeczonego. - Renata podkreśliła ostatnie słowo.
- Myślisz, że nie wiedziałam? - Spytała. - Jeżeli chodzi ci o to, by nas skłócić, to na pewno ci się nie uda.

Kobieta zdenerwowana wyszła z szatni. Zostałem sam na sam z Martyną. Wiedziałem, że nie unikniemy tej rozmowy.
- Chyba musisz mi coś wytłumaczyć. - Powiedziała stanowczo.
- Kochanie, wtedy gdy powiedziałaś, że z nami koniec... Byłem załamany. Nie wiem, co mną kierowało, Renata zaprosiła mnie na drinka, a potem... Potem urwał mi się film. Rano, gdy zorientowałem się, co się stało to od razu uciekłem. Jechałem i wtedy zdarzył się ten wypadek. Martyna, ja... - Kobieta przerwała mi pocałunkiem.
- Wierzę ci. Tylko więcej mi tego nie rób, jasne?
- Oczywiście. - Odrzekłem trzymając ją w pasie. - Idziemy? - Martyna odpowiedziała skinięciem głowy.

***
  Patrzyłam na swój palec. Widniał na nim piękny złoty pierścionek. Zawsze o takim marzyłam. Gdy oświadczył mi się Rafał również czułam szczęście, ale całkiem inne. Uśmiechałam się do samej siebie, bo Piotrek poszedł wziąć prysznic.
  Gdy przyszłam do tej pracy, to nigdy bym nie pomyślała, że będę przyszłą żoną Piotra. Traktowałam go trochę pobłażliwie, lecz kiedy zorientowałam się, że tak się o mnie troszczy to coś do niego poczułam. Z każdym dniem było coraz lepiej, aż do czasu... Wypadku. Już się z tego na szczęście otrząsnęłam. Od tamtego zdarzenia minął już rok.
  
  Myślenie przerwał mi Piotrek, który wyszedł z łazienki. Podszedł do mnie i usiadł na krześle obok.
- Martynka, powinniśmy pomyśleć nad świętami. - No tak, zapomniałam. Boże Narodzenie jest już za dwa tygodnie.
- Może my zorganizujemy? Zaprosimy moich rodziców, twoją mamę i rodzeństwo. Co o tym sądzisz?
- Okej. - Odpowiedział i wziął mnie na kolana. - Cieszę się, że się zgodziłaś.
- Ja też. - Uśmiechnęłam się do Piotrka, który mnie pocałował. - Ale obiecaj mi, że nigdy już nie zrobisz tego, co...
- Chodzi ci o Renatę?
- Tak...
- Obiecuję. Kocham cię Martynka.
- Ja ciebie też. - Wstałam z jego kolan i skierowałam się do łazienki.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Przepraszam Was, że długo nic nie dodawałam, ale nie miałam pomysłu. Z resztą z tego rozdziału też do końca nie jestem zadowolona, wyszedł mi za krótki, lecz pomyślałam, że lepiej krótki niż żebym miała pisać długi i bez sensu :)
Do następnego ;)

Unknown pisze...

To opowiadanie jest super :-). I ta konspiracja w z wiazku z oswiadczynami świetne :-) Czekam na next. Pozdrawiam Frania :-). Ps. Zapraszam do siebie waszehistoriezzycia.blogspot.com/?m=1

Unknown pisze...

Świetne❤