Siedzieliśmy z Piotrkiem oraz księdzem w zakrystii i ustalaliśmy datę naszego ślubu.
- Czy dziesiąty września będzie państwu odpowiadał? - Zapytał.
- Tak. - Odpowiedział Piotrek.
- To będzie pewnie ostatnia ważna data w moim życiu... - Dodałam smutno.
- A mogę wiedzieć dlaczego decydują się państwo wziąć ślub tak szybko?
- Jestem chora na białaczkę, do tego spodziewamy się dziecka. Lekarze dają mi mało szans na wyzdrowienie, więc właśnie dlatego chcieliśmy wziąć ślub.
- Są państwo pewni swojej decyzji? Chcę się dowiedzieć, czy to nie jest podejmowane pod wpływem emocji.
- Nie, jesteśmy tego w pełni świadomi. - Powiedział Piotr.
- Dobrze, w takim razie widzimy się później.
Wyszliśmy z Piotrkiem z kościoła i pojechaliśmy do szpitala. W samochodzie podkręciłam ogrzewanie, gdyż było mi zimno.
- Martyna, jest sierpień, a ty włączasz ogrzewanie?
- Zimno mi. - Piotrek dotknął mojego czoła.
- Jesteś cała rozpalona i masz gorączkę. Dobrze się czujesz?
- Nie za bardzo. Kiedy będziemy na miejscu?
- Jeszcze pięć minut. Dasz radę?
- Tak. - Odpowiedziałam słabo.
Weszliśmy do gabinetu Hany razem z Piotrkiem. Usiedliśmy na krzesłach przy jej biurku.
- Cześć, Martyna. Słyszałam już wszystko i chciałam wam serdecznie pogratulować, że jesteś w ciąży. - Powiedziała uśmiechnięta lekarka.
- Dziękujemy...
- Wiesz, bardzo cię podziwiam, że postanowiłaś nie usuwać ciąży. To odważne posunięcie z twojej strony. No dobrze, połóż się. - Usiadłam na łóżku i po chwili Hana zrobiła USG. - Czy chcecie posłuchać bicia serduszka dziecka?
- Tak. - Powiedział Piotrek.
- To siedemnasty tydzień, początek czwartego miesiąca.
- Jak ja mogłam nie zauważyć tego, że jestem w ciąży? - Zapytałam samą siebie.
- Objawy ciąży mieszały się z objawami białaczki, więc nie dziw się. Do tego brzuszek jest słabo widoczny, więc miałaś prawo jej nie zauważyć. Mam jeszcze jedno pytanie. Ile przytyłaś?
- Nie przytyłam.
- Tak się domyślałam. Białaczka to choroba, która powoduje dość dużą utratę wagi. - Hana podała komplet zdjęć z badania. - Będziesz musiała dosyć często mnie odwiedzać, muszę kontrolować stan dziecka i twój.
- Dobrze, to do zobaczenia.
- Cześć.
Poszliśmy z Piotrkiem do bazy. O dziwo wszyscy tam byli.
- Doktorze, chciałam wszystkim powiedzieć o moim stanie zdrowia i o tym, że już nie będę tu pracować.
- Jasne, zawołam ich. - Wiktor poszedł. - Chciałem wam powiedzieć, że Martyna jest ciężko chora i nie będzie tu pracować, a jak już to na dyspozytorni. Może szczegóły niech wam opowie ona sama.
- Niedawno dowiedziałam się, że mam białaczkę i jestem w ciąży. Lekarze chcieli namówić mnie na jej usunięcie, ale nie zgodziłam się.
- To bardzo odważne z twojej strony. - Powiedział Łukasz.
- Wiem, ale chcę żeby po mojej śmierci jednak coś zostało. Lekarze praktycznie nie dają mi szans na to, że wyzdrowieję, dlatego postanowiliśmy z Piotrkiem wziąć ślub.
- I oczywiście zapraszamy wszystkich na tą uroczystość. - Dodał Piotrek. Po chwili wszyscy składali nam gratulacje.
- Myślę, że teraz możecie wrócić do pracy. - Zwrócił się Wiktor do ratowników. - Też bym z wami jeszcze porozmawiał, ale muszę jechać na akcję. Zobaczymy się kiedy indziej.
Nagle stacja zrobiła się prawie pusta. Został tylko Góra, który przez ten cały czas nie odezwał się ani słowem.
- Martyna... mogę z tobą porozmawiać? - Zapytał.
- Tak. - Zostawiłam Piotrka w kuchni i poszłam do Artura. - O co chodzi?
- Też chciałbym wam pogratulować tego, że spodziewacie się dziecka. Faktycznie, lepiej by było usunąć ciążę, ale myślę, że dobrze zrobiłaś. Zależy ci na dziecku i dobru Piotrka, to widać. Powinnaś uwierzyć w to, że jednak jakieś szanse są, że wyzdrowiejesz.
- Staram się w to wierzyć i wykorzystywać jak najlepiej mój czas.
- A mam jeszcze jedno pytanie... Czy ja też jestem zaproszony na ślub? - Zapytał Góra trochę niepewnie.
- Oczywiście, jak wszyscy to wszyscy. Będzie pan mile widziany. - Uśmiechnęłam się do niego. Miał dzisiaj dobry humor, aż za dobry.
- Dziękuję. - Odpowiedział i również wyszedł ze stacji. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem, zawsze był dla wszystkich oschły, a dzisiaj zdawało mi się jakby się martwił?
- Jedziemy do domu? Słabo się czuję. - Powiedziałam i razem z Piotrkiem pojechaliśmy do domu. Tam zadzwoniliśmy do moich rodziców i Piotra mamy. Przyjadą jutro, to im wszystko powiemy.
- Pójdę się wykąpać. - Poszłam do łazienki. Weszłam do wanny i od razu poczułam ulgę. Po pół godzinie wyszłam.
- I jak?
- Już lepiej. O wiele lepiej. - Powiedziałam uśmiechnięta. Usiadłam na kolanach Piotrka.
On odgarnia mi włosy i dotyka mnie ciepłymi dłońmi. Zaczyna mnie całować przenosząc do sypialni.
Piotrek zręcznie przewraca mnie na plecy. Nasze usta się spotykają. Jego ciekawskie ręce błądzą po moim ciele badając każdy z jego zakątków. Powoli ściąga moją sukienkę, w czym ja próbuję mu pomóc. Jestem pewna, że robię dobrze, szczególnie wtedy, gdy nasza bielizna znajduje się już na podłodze. Dzisiaj naprawdę go potrzebuję i wiem, że on mnie też.
Szkoda tylko, że ta noc była jedną z moich ostatnich.
12 komentarzy:
Super opowiadanie. Ale dalej jest mi smutno ze Martyna jest tak poważnie chora; (
Cały czas płaczę i czytam to tysiące razy. nie mam ochoty żegnać się jeszcze z Martyną.Chciałabym żeby wydarzyło się coś zaskakującego. Takiego jak pomylenie wyników badań Martyny z innym pacjentem albo wyzdrowienie Martyny i uratowanie jej dziecka.Cały czas jestem przygnębiona. Pozdrawiam cię serdecznie i już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania.
Piękne i wzruszające opowiadanie.
Piękne i wzruszające opowiadanie.
Piękne i wzruszające opowiadanie.
Strasznie się wzruszyłam. To coś pięknego. Do tej pory nie mogę się ogarnąć. Cały czas płacze... Nawet nie wiedziałam, że opowiadanie może mnie doprowadzić do takiego stanu. Pozdrawiam.
Aaaaaaa ja płacze... to opowiadanie jest takie wzruszające kiedy next???
Nikaa
Super opowiadanie. Wzruszyłam się. Ale chciałabym żeby nagle akcja się zmieniała i nie było żadnej tragedii.
Kiedy next????
Kiedy ciąg dalszy???
Zapraszam również na mojego bloga: www.mojeopowiadanianasygnale.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Kiedy next???
Nikaa
Prześlij komentarz