Kilka dni później.
Piotrek dostał wypis ze szpitala. Poszedł do stacji.
- Cześć, doktorze.
- Cześć. Gdzie masz Martynę? - Zapytał lekarz odkładając stos papierów na biurko.
- Musi jeszcze kilka dni poleżeć w szpitalu.
- A jak ona się czuje? Jak sobie z tym wszystkim radzi?
- Nie jest łatwo, ale dajemy radę.
- Wy?
- Tak, jesteśmy razem.
Całej rozmowie przysłuchiwała się Renata. Po chwili Piotr poszedł do Martyny. Wszedł do sali z wózkiem inwalidzkim.
- Witam, oto pani nowe Porsche. - Dziewczyna się uśmiechnęła.
Piotr posadził Martynę na wózek.
- Przejedziemy się do stacji? Wszyscy się za tobą stęsknili.
Para udała się w stronę bazy. Martyna rozmawiała z Adamem.
- Jesteście razem? - Zapytała Renata podchodząc do Piotrka.
- Tak.
- Chcesz być ze sparaliżowaną dziewczyną, a nie ze sprawną?
- Kocham Martynę z wózkiem i bez niego. Wierzę, że odzyska sprawność i to niedługo.
- Ona będzie cię tylko przygnębiać. Znałam takich ludzi. Prędzej, czy później pęknie i będzie miała dość.
- Ty chyba nie znasz Martyny. - Piotrek poszedł w stronę Adama. - Będziemy już iść?
- Tak. To cześć Adaś.
Piotr odwiózł Martynę do sali, a potem udał się do domu.
*Martyna*
Powoli odsunęłam kołdrę i spojrzałam na swoje nogi. Dotknęłam ich, lecz nic nie czułam. W oczach pojawiły mi się łzy. Do sali weszła pielęgniarka i powiedziała, że zabiera mnie na rehabilitację.
- Im pani szybciej zacznie ćwiczenia, tym prędzej odzyska pani sprawność.
Pielęgniarka wjechała z Martyną do pomieszczenia.
- Witam, jestem Ania Nowicka. Będę pani rehabilitantką.
- Martyna. - Kobiety podały sobie ręce. - A więc ten wypadek był tydzień temu. Nie wiem, czy jest to ważne, ale poroniłam.
- W takiej sytuacji wszystko może być ważne. Masz niedowład kończyn dolnych, tak?
- Tak.
Martyna rozpoczęła ćwiczenia.
Następnego dnia Piotrek wszedł do sali.
- Cześć. - Chłopak podał Martynie kwiaty.
- A to z jakiej okazji?
- Bez okazji. Pamiętasz, że dziś idę z tobą na rehabilitację? Niedługo wychodzisz, więc muszę nauczyć się tych wszystkich ćwiczeń.
Kilka godzin później Piotrek poszedł do pracy pierwszy dzień od wypadku. Ubrał się w strój.
- W końcu wracasz. - Powiedziała Renata.
- Wracam, ale nie na długo. Martyna niedługo wyjdzie ze szpitala i będę musiał pomagać jej w rehabilitacji.
- Mówiłam, że będzie sprawiać ci problemy. - Po tych słowach Piotr się zdenerwował.
- To nie jest dla mnie żaden problem.
Nagle dziewczyna pocałowała Piotrka, lecz ten szybko się od niej oderwał.
- Co ty do cholery robisz?!
- Przecież ty tego chcesz!
- Skąd możesz wiedzieć, czego ja chcę?! Mam dziewczynę, nadal nie możesz tego zrozumieć? Czy może nie chcesz? Daj mi spokój. - Chłopak szybko wyszedł z przebieralni.
Cztery dni później Martyna wyszła ze szpitala. Piotrek pojechał po nią. Potem pojechali do domu dziewczyny.
- Piotruś, może na ten czas zamieszkałbyś u mnie?
- Ale ten czas może trwać...
-Jeśli nie chcesz, to zrozumiem.
- Chcę! To pojadę po swoje rzeczy. Poradzisz sobie?
- Tak, dam radę.
***
Wieczorem para oglądała film. Piotrek zaczął całować Martynę. Po chwili zaniósł ją do sypialni...
Rankiem Piotr usłyszał hałas dochodzący z kuchni. Szybko tam poszedł.
- Co ty robisz? - Zapytał patrząc na Martynę.
- Chciałam zrobić śniadanie, ale spadły mi talerze.
- Ale jakim sposobem znalazłaś się w kuchni?
- Wyobraź sobie, że z łóżka doczołgałam się do wózka, wsiadłam na niego i tym oto skomplikowanym sposobem znalazłam się w tym miejscu.
- A co miało być na śniadanie?
- Kanapki.
- Ja je dokończę. - Piotrek wziął od Martyny produkty.
Po zjedzeniu śniadania para pojechała do bazy.
- Co ty tu robisz? - Zapytał Wiktor kierując wzrok na kobietę.
- Chciałam zapytać, kiedy będę mogła wrócić do pracy.
- Ale ty niedawno miałaś wypadek. Chyba żartujesz...
- Doktorze, ja muszę coś robić. Straciłam dziecko, ja w domu nie wytrzymam choćby chwili sama!
- Nie ma mowy. Możemy o tym porozmawiać dopiero, gdy dostanę od ciebie zaświadczenie o zdolności do pracy.
- Niedługo je dostanę...
- Wtedy pomyślimy, ale sądzę, że znajdziemy wtedy dla ciebie coś lżejszego. Nie możesz się przemęczać.
- Dobrze. - Martyna skierowała się do wyjścia. - Do widzenia doktorze, pa Piotruś. - Dziewczyna pocałowała go w policzek i pojechała do domu.
3 komentarze:
Ekstra! Supeeeer :) tylko zrób cos zeby Martynka odzyskała sprawnośc ;) niepełnosprawna Martyna to nie nasza Martynka:))) czekam z niecierpliwością na nexta ;)
Bądź spokojna :)
Supcio!
Prześlij komentarz